Szukasz pomysłu na wakacje z psem? Gerwazy przetestował obóz węchowy!
Ciotka mi się zagubiła :) |
Co wybrałam dla Gerwazego i siebie?
Jak wicie z wcześniejszych wpisów pochłonęło nas tropienie użytkowe. To był główny powód, dla którego wybrałam właśnie "Nos w maju! Majówka z Psem", wyjazd organizowany przez naszą trenerkę Maritę z Black Nose Knows oraz Iwo z Mam w Nosie, którą miałam zaszczyt poznać dopiero na tym wyjeździe. Czynnik ludzki - w postaci prowadzących - miał tutaj kluczowe znacznie. Wiedziałam, że mogę im zaufać. Uważam niezmiennie, że to ludzie, a nie miejsca tworzą klimat, dlatego też warunki (które notabene było ok) czy lokalizacja, miały dla mnie znacznie drugorzędne.
Co mi się podobało, co było ważne i jak to wyglądało...
Dla mnie był to super sposób na spędzenie czasu z psem i odskocznia od codzienności - czyli w skrócie mówiąc od pracy (którą bardzo lubię, ale od wszystkiego trzeba czasami odpocząć). Wyprawa w inny świat, psi świat. Świat zapachów, emocji, komunikacji - jak mawia nasza kochana Madzia - po prostu MAGIA. Na podobnym wyjeździe byłam pierwszy raz - na pewno nie ostatni :)Każdy dzień był wypełniony zajęciami, wykładami, ale mimo to wystarczyło nam czasu na wspólnego beaglowe spacery (na Majówce były 3 łaciate sztuki), ognisko, rozmowy.
Wszystkie zajęcia, które zaplanowano (świadomość ciałka (psiego rzecz jasna), tropienie użytkowe, wykrywanie zapachów) były w 100% indywidualnie dostosowane do każdego psa, a nie do sztywnego programu. Pozwalało to w najlepszy sposób wykorzystać czas na treningach. Każdy pies był na innym poziomie zarówno jeśli chodzi o tropienie, jak i wykrywanie zapachów - w niczym to nie przeszkadzało. Nikt się nie nudził ani nie czuł się ignorowany. Ta elastyczność ze strony prowadzących była dla mnie bardzo cenna. Uczestnictwo w zajęciach i wykładach nie było obowiązkowe. Każdy mógł sam zdecydować za siebie i swojego psa. Iwo i Marita czujnie obserwowały poczynania teamów i dostosowywały zadania także do aktualnego poziomu energii. Kilkudniowe zajęcia to jednak zupełnie co innego niż trening raz w tygodniu. Niestety beagle regenerował się jak zawsze bardzo szybko :) Również po powrocie do domu był w 100% formie, gotowy na nowe wyzwania.
Nasza Gwiazda wykrywania papierosów :) Jamajka przeszukuje samochód |
Podejście do ludzi i psów - w wielkim skrócie najlepsze! Dbałość o komfort psów ogromna i bardzo szanuję obie dziewczyny za ich poglądy na ten temat. Właściwe osoby na właściwym miejscu - po prostu kochają i rozumieją psy. Ludzie także czuli się "zaopiekowani", mimo że na jednym z wykładów pokazano nam, przy pomocy autorskich ćwiczeń, jak słabo można się czuć będąc psem, którego opiekun ma sporo kwestii do przerobienia :) Brzmi zagadkowo i tak ma być! Mam nadzieję, że będziecie mieli kiedyś okazję w nich uczestniczyć.
Od strony organizacyjnej wszystko wyglądało bardzo dobrze. Prowadzące bardzo się starały, aby było jak najlepiej i trudno było tego nie zauważyć. Przyjechały dzień wcześniej, ustaliły rozlokowanie w pokojach, przygotowały dla nas materiały etc. Każdy zespół miał oddzielne lokum, tak, aby wszyscy mogli komfortowo wypocząć. (Jedynie Mika i Gerwazy dostali ogromny wspólny pokój - to chyba był ostateczny test przed pojawienie się w naszym życiu Teodora. Test zdany na 6 :)). Codziennie otrzymywaliśmy informacje z dokładną godziną wejścia na dane zajęcia. Wszystkie wykłady były starannie przygotowane i poprowadzone w bardzo ciekawy, według mnie angażujący uczestników, sposób. Ramowy plan był znany już wcześniej, ale wiadomo, pogoda lubi płatać figle. Rozsądek i wspomniana wcześniej dbałość o komfort.
Ważna była też integracja uczestników, która została poprowadzona w bardzo ciekawy sposób. Nie jest tajemnicą, że w ramach niej powstał między innymi nasz wspólny obrazek przedstawiający psa :) - raczej bardzo fantastycznego psa :)
W czasie obozu odbyły się też konsultacje indywidualne zespołów. Można było wspólnie z prowadzącymi spróbować rozwiązać psio-ludzkie problemy czy wątpliwości. Cenne rady zawsze w cenie, chociaż nie każdy miał ochotę grzecznie wypoczywać w tym czasie na kocyku :)
Nie ukrywam, że z punktu widzenia tropienia użytkowego, cała masa nowych, nieznanych Gerwazemu pozorantów również była bardzo fajna! Mimo, że zdarzały się wesołe sytuacje :)
Gotowy do działania! Gerwazy przed ostatnim śladem z niespodzianką :) ...czyli jak zawsze |
Czy wybierzemy się na taki wyjazd ponownie?
Owszem i to jeszcze tego lata :) Po majówce już niedługo przyjdzie czas na Sierpniówkę. Chodzą też słuchy o kolejnych wyprawach! Tym razem mój zespół będzie już nieco większy :) ...i tu znów elastyczność i dogodne opcje ze strony organizatorów. Teodor z racji wieku nie powinien jeszcze tropić (rośnie maluch, dbamy o stawy), w planach mamy zatem wykrywanie zapachów. Nowa przygoda życia przed nim :) Z Gerwazym mamy do przerobienia kilka zagadnień tropowych. Myślę, że taki kilkudniowy wyjazd pozwoli zrobić nam postępy i znaleźć kilka odpowiedzi. Co nas przekonało? Oczywiście nie prezent na koniec Majówki :p chociaż wspomnę, że na pamiątkę tego wydarzenia otrzymaliśmy dyplomy i beaglowe broszki :)
...i na koniec proste pytanie: Czy polecam? I bardzo krótka odpowiedź: Polecam :) Szczególnie tym, który nie mają pomysłu na wakacje z psem i którzy chcieliby poznać świat zapachów, do którego w swoim mieście maja ograniczony dostęp. Połknięcie bakcyla gwarantowane :) ...Mika i Sandra oraz Ferdynand i Agnieszka mogą potwierdzić.
Gerwazy i Mika :) czyli psijaciele :p |
Co jest lepsze od 1 beagle? 3 beagle! Gerwazy, Mika i Ferdynand = uśmiech :) |
Wielkie brawa dla Gerwazego i jego Pani :)
OdpowiedzUsuńSuper artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie napisany artykuł. Jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuń