O beaglówkach z behawiorystką Joanną Hajdyła - Jarosz

Z cyklu "O beagle z … " zaprosiłam do rozmowy  Joannę Hajdyłę – Jarosz, behawiorystkę, trenerkę psów, założycielkę szkoły „Psia Edukacja” w Warszawie, sędziego Rally-O i egzaminatora psów terapeutycznych, aby zapytać o tak popularne ostatnio beaglowe spotkania czyli tzw. beaglówki.

 

Monika Chrabska: Chciałabym trochę wsadzić kij w mrowisko i poruszyć temat tzw. beaglówek, czyli spotkań psów rasy beagle, które odbywają się na ogrodzonych wybiegach lub innych, teoretycznie bezpiecznych terenach. Imprezy te cieszą się coraz większą popularnością i z entuzjazmem przyjmowane są przez wielu opiekunów. Czy taka aktywność jest warta polecenia?

Joanna Hajdyła-Jarosz: Generalnie spotkania psów z innymi przedstawicielami swojego gatunku są ważnym elementem w ich życiu społecznym, to jedna z podstawowych potrzeb, która regularnie zaspokajana daje nam zadowolonego, zrównoważonego domownika.

Trzeba jednak pamiętać, że jeśli przez cały tydzień opiekun nie znajduje czasu, aby wyjść na codzienny dłuższy spacer i poświęcić psu uwagę, większą niż szybkie 5 min. dookoła bloku, to takie jednorazowe weekendowe spotkania, nie załatwią sprawy i nie zrekompensują zaniedbań. Decydując się na psa musisz założyć, że będziesz mieć dla niego czas.

Spotkania takie mogą być dobre i złe. Trzeba rozważnie planować zajęcia, miejsce i towarzystwo. Najlepiej jest na otwartym terenie, gdzie pies ma możliwość swobodnego odejścia w sytuacjach konfliktowych, ma przestrzeń, która pozwoli mu w sposób pokojowy rozwiązać stresujące sytuacje. Ilość psów także ma znaczenie. Dużo bardziej komfortowo i bezpiecznie będzie się czuł pies w mniejszym, znanym sobie gronie niż w obcym tłumie.

M.Ch.: Większość beaglówek odbywa się jednak na tzw. wybiegach, tj. na ogrodzonych terenach, gdzie opiekunowie wreszcie mogą spuścić swoje psy ze smyczy, dać im trochę swobody przekonani, że jest to bezpiecznie miejsce, z którego pies nie ucieknie i wreszcie będzie mógł swobodnie pobiegać w fajnym towarzystwie.  

J. H.-J.: To, że jest bezpiecznie może być bardzo złudne. Opiekunowie muszą umieć odczytywać, rozpoznawać i rozumieć wysyłane sygnały stresu (odchodzi się od stosowania nazwy sygnały uspokajające, bo nie zawsze one oznaczają uspokajanie) aby rozumieć co w danej chwili dzieje się z ich psem i między kilkoma psami. Takie spotkania, nie zdejmują z właściciela obowiązku opieki nad psem, bycia uważnym na swojego psa „bo nie ucieknie”, i bynajmniej nie oznacza to kontroli. Wręcz przeciwnie sytuacja jest nawet trudniejsza niż pilnowanie żeby pies nie uciekł, ponieważ psie interakcje przebiegają bardzo dynamicznie i szybko się zmieniają. Należy czujnie obserwować te relacje i w razie potrzeby interweniować.  I nie chodzi wyłącznie o sytuacje, gdzie leje się krew, często zachowania, które wydają się doskonałą zabawą wcale takie nie są.

Zabawa powinna być symetryczna, tzn. jeśli jest pogoń to raz goni jeden, a raz drugi pies, później role się zamieniają. Naturalny rytm zabawy polega na wchodzeniu w interakcję, przerwie i zamianie ról. Zabawa ma wiele ważnych funkcji: nauka kompetencji społecznych, nauka zachowań z psiego etogramu, nauka autokontroli i inhibicji gryzienia.


Przykładowe sytuacje, które ludzie często odbierają jako świetną zabawę, a które takie nie są to:
  • Pogoń  - jeżeli goniony jest bez przerwy, wyłącznie ten sam pies przez całe stado, nie jest to już fajna zabawa, ale forma dręczenia. Uciekinier może w przyszłości bać się innych psów i stracić pewność siebie.
  • Zabawa w polowanie, gdzie jeden z uczestników staje się zającem, przy dużych emocjach łatwo  może przekroczyć granice i zakończyć się konfliktem i agresją, bo osaczony pies czuje, że musi się bronić. 
  • Bywają psy, które wymuszają zabawę. Chociaż druga strona nie ma na to ochoty, potrafią być namolne i nie przyjmują do wiadomości odmowy, a przecież nie każdy lubi natarczywość i przymuszanie.
  • Dręczenie, mobbing – kiedy gromada psów podgryza, goni, przewraca i tarmosi jednego, często najsłabszego.
  • Molestowanie - ruchy kopulacyjne – jeśli nie wchodzą w grę hormony - stanowią formę rozładowania nadmiaru emocji. Celem może stać się pies najbardziej aktywny,  o dużej energii, rozkręcający zabawę. Ruchy kopulacyjne wykonywane przez drugiego psa mają przerwać dotychczasowe zachowania imprezowicza. Albo odwrotnie –  wybierany jest pies goniony (ofiara), wówczas jeśli źródło pogoni się zatrzyma, zatrzyma się również presyjna sytuacja.  Tak zachowują się psy, które obawiają się o własne bezpieczeństwo. W tej sytuacji ofiara najpierw jest ścigania, a następnie molestowana.
  • Zdarza się, że właściciele przyprowadzają sukę w okresie cieczki na wybieg. Jest to skrajnie nieodpowiedzialne i niebezpieczne, gdyż zwłaszcza wśród niekastrowanych samców wywołuje stan pobudzenia, niepokoju i często agresji.
  • Zabawka na wybiegu – kość niezgody - zabawka może stać się bardzo ważnym zasobem,  którego pies zmuszony jest bronić. Z nadmiarem emocji, lękiem czy frustracją psy często radzą sobie poprzez noszenie w pysku zabawki. Jest to rodzaj uspokajacza. Zestresowany pies znajdując na wybiegu zabawkę, zabiera ją i nosi w pysku aby się lepiej poczuć, tymczasem prowokuje to inne psy do prób odebrania zabawki, pogoni, aż do walki o zasoby. Pilnowanie zasobów jest potężnym źródłem stresu.
  • Przysmaki rozdawane na wybiegu – również, podobnie jak zabawka są ważnym zasobem i potencjalnym źródłem konfliktu.
  • Krążenie po obrzeżach placu. Jeśli pies nie korzysta z całej dostępnej przestrzeni, porusza się wzdłuż ogrodzenia, przy furtce czy bramie, oznacza to, że szuka wyjścia z trudnej dla niego sytuacji.




Wymienione wyżej zachowania mogą co jakiś czas występować w gronie różnych psów i jeśli pojawiają się sporadycznie, nie ma co panikować. Psy mają prawo pokłócić się. Jednak jeśli interakcje pomiędzy psami wyglądają zawsze w ten sposób, warto zastanowić się, czy przynoszą one więcej pożytku czy szkody.

M.Ch.: Na beaglówkach psy często widzą się po raz pierwszy, lub znają się słabo. Zdarza się, że spotyka się jednocześnie bardzo dużo psów. Jaki to ma na nie wpływ?

J. H.-J.: Ważna jest nie ilość napotkanych psów ale jakość tych spotkań. Większość psów, zwłaszcza dorosłych potrzebuje rytuałów przy poznaniu, czasu i przestrzeni, żeby się poznać i poczuć komfortowo w swoim towarzystwie. Nie wszystkie są duszą towarzystwa i nie wszystkie natychmiast nawiązują radosne znajomości. Tymczasem często, zanim jeszcze przekroczą furtkę wybiegu napadane są przez ciekawskie stado i muszą sobie natychmiast radzić. Zawsze jest to duży stres.

Podczas takich imprez spotykają się psy o różnych kompetencjach społecznych. Jedne doskonale umieją się porozumiewać, czytają i używają psiej mowy, inne nie znają jej wcale. Kiedy spotyka się jednocześnie wiele obcych sobie psów, może nie być czasu na dyplomację, zwłaszcza jeśli druga strona nie rozumie. Jest dużo emocji.

Psy obierają różne strategie zachowań w zależności od sytuacji, temperamentu i wcześniejszych doświadczeń. Ważne jest, aby dobrze się rozumiały. Przy takim zróżnicowaniu zawsze dochodzi do wielu napięć, które wcale nie są zabawą.



Psy stosują te zachowania, które wcześniej okazały się skuteczne. Jeśli pies nie chce kontaktu, a nie umie się komunikować, czuje się zagrożony, albo zawodzą go sygnały - może poczuć się zmuszony do sięgnięcia po ostateczną broń, czyli obronę przez atak. Wtedy z takiego spotkania wyniesie przekonanie, że tak należy postępować bo jest to działanie skuteczne, odstrasza intruzów i w przyszłości będzie je stosował. Efektem złych doświadczeń, po np. zabawie, w której pies był dręczony, może być strach przed późniejszymi kontaktami z innymi psami. Taki lęk często objawia się agresją dystansującą.

Często także można zaobserwować psy, które zamiast szaleć wolą stać przy opiekunach, poruszają się wzdłuż ogrodzenia, szukają sposobu aby się wydostać. Widać wyraźnie, że nie mają ochoty na spotkania. Nie zmuszajmy swoich psów do sytuacji, które je przerastają. Nieświadomi właściciele, w dobrej wierze i przekonaniu, że dostarczają psu świetnej rozrywki pakują go w sytuacje, z którymi ten nie potrafi sobie poradzić.  Wrzucany jest na głęboką wodę z nakazem, że ma sobie radzić. Nie zawsze sobie radzi i nie musi. W kontaktach człowieka z psem najważniejsza jest więź i zaufanie. Jak pies ma nam ufać, skoro wystawiamy go na ciężkie próby.

M.Ch.: Czy psu sprawia różnicę rasa psa, którą spotyka na wybiegu? Może łatwiej się porozumieć gdy ogony czy uszy są takie same ?

J. H.-J. : Kontakt wyłącznie z własną rasą niesie ze sobą pewne zagrożenia. Jest to m.in. brak umiejętności odczytania sygnałów, zachowań czy sposobów zabawy typowych dla przedstawicieli innych ras. Np. psy pasterskie mają zwyczaj zaganiania i podszczypywania w zabawie. Te psy, które nie spotkały się wcześniej z taką zabawą mogą traktować ją jako agresję. Dana rasa, to pewna pierwotna użytkowość i określone cechy np. temperamentu, progu pobudliwości, lękliwości itp. Różnorodność pozwala na poznawanie i radzenie sobie w różnych sytuacjach, oraz poprawne odczytywanie zachowań innych ras, bez poczucia paniki czy strachu.




M. Ch.: Mówi się, że zmęczony beagle to szczęśliwy beagle. Nie łatwo jest zmęczyć beagle, a po takich spotkaniach większość psów ku radości opiekunów odpływa w niebyt. 

J. H.-J. : Psy odsypiają nie tylko dobrą zabawę, tak samo snem odreagowują stres i trudne przeżycia. Podczas snu dochodzi do konsolidacji śladów pamięciowych, czyli w skrócie, psy zapamiętują doznania i doświadczenia minionego dnia. Bez względu na to czy były one przyjemne, czy też nie, zostaną one zapamiętane. Okazjonalnie takie psie spotkania nie są niczym złym pod warunkiem, że opiekunowie potrafią reagować adekwatnie do sytuacji i wiedzą kiedy i jak się zachować. Nie zwalnia ich to z obowiązku dbania o zaspokajanie potrzeb psa w tygodniu.

M. Ch.: Czy jest jakaś alternatywa dla takich spotkań, gdzie pies zaspokaja potrzeby, dobrze się bawi i jest to dla niego atrakcyjne?

J. H.-J. : Dobrą alternatywą na zmęczenie czworonoga są węszące spacery w gronie innych psów lub bez, gdzie pies ma przestrzeń i może sam zdecydować o chęci zabawy lub eksploracji terenu. Może odejść, kiedy nie ma ochoty na kontakty, może uciec gdy czuje się zagrożony. Węszenie – powoduje m.in. to, że automatycznie organizm się dotlenia i tym samym pies się uspokaja, a wytworzone przy tym endorfiny dają uczucie radości. Oczywiście, że kondycja fizyczna jest ważna, jednak wyczerpanie a spokój to NIE to samo! Beagle kochają węszyć. Są mistrzami w zajęciach tropienia. Każda forma aktywacji umysłowej wzbogaca psa o nowe przyjemne doświadczenia.

Warto zadać pytanie dlaczego w ogóle "beaglówki" organizowane są przeważnie na zamkniętym terenie. A no dlatego, że ludzie nie przykładają wagi do treningów przywołania, a chyba ich największą bolączką są "beaglowe ucieczki". Ucieczki będą zawsze, jeśli psy będą zawsze na smyczy czy lince, bez możliwości swobodnej eksploracji terenu. Zawsze niedosyt rodzi frustrację, a pies dąży do zaspokojenia tej potrzeby, która jest najbardziej zaniedbana. Tak więc kłaniają się zarówno warunki codziennego bytowania psa, jak i przykładanie się do treningów. Zwykle jest to długi proces aby móc zaufać psu z wzajemnością, ale na pewno warto. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Cztery kąty dla beagle'a - czyli o klatkach kennelowych

BI i TRICOLOROWO - czyli jak to jest z tymi kolorami u beagle

Dom wybuchł - beaglowa demolka

Jaki kaganiec będzie odpowiedni dla naszego beagle’a?