Smaki – przysmaki dla beagle. Suszarka do grzybów w roli głównej.
Jak wiadomo bez smaków ani rusz. Niewątpliwie ułatwiają życie właścicielom a beagle je uwielbiają. Okazuje się, że nie trzeba wydawać fortuny na suszone kaczuszki, kurczaczki czy inne pychotki kupując je w sklepach, aby nasz pies pokochał nas jeszcze bardziej miłością wielką. Można je wyprodukować w domu co z pewnością jest tańsze, zdrowsze (bo wiemy co dajemy, do tego bez chemii) i tak samo różnorodne.
Od jakiegoś czasu uprawiam w domu seryjną produkcję spacerowych smaków dla Melki. W ruch poszła stara suszarka do grzybów, którą wydobyłam z garażowej czeluści zapomnienia. Posiadam chyba najprostszy model suszarki MPM MSG-03 z 4 sitami i mocą 200 Watt. Ten model jest o tyle fajny, że jeśli mam tłuste mięso to kapiący tłuszcz co najwyżej spłynie na dno suszarki nie uszkadzając urządzenia, bo wiatrak znajduje się w pokrywie.
Co można suszyć ?
Praktycznie wszystko. Wszelkie mięsa, podroby, ryby. Czyli to co tylko przyjdzie nam do głowy i co pies lubi. Ważne, aby było różnorodnie – wtedy beagle się nie znudzi, będzie mile zaskoczony a my nabierzemy super mocy i atrakcyjności na spacerach.
Ja sprawdziłam mięsa takie jak : drób (kurczak, indyk, kaczka), wołowinę, wieprzowinę.
Fajnie wychodzą podroby. Serducha drobiowe, żołądki, wątróbki ale też nerki, ozory, wątroba wołowa. Serduszka kurczaka po wysuszeniu przypominają rodzynki, a za suszoną wątrobę Melka da się pokroić.
Z ryb próbowałam sardynki – tu mój mąż okazał się większym zwolennikiem rybek niż pies (podobno świetna przekąska do piwa) ale kumple Melki na spacerze doceniły smaki i były zachwycone. Wiem, że niektórzy suszą dorsza, pstrąga, morszczuka. W zależności kto do czego ma dostęp. Trzeba tylko pamiętać, że nie wszystkie ryby są dobre dla psa.
serduszka i podudzia kurczaka
Mięso chude czy tłuste
Niektórzy używają wyłącznie chudego mięsa lub skrzętnie wycinają tłuszcz, aby nie wytapiał się podczas suszenia, a smaczki dłużej się przechowywały.
Ja, z wrodzonego lenistwa i z uwagi na to, że jednak tłuszcz też jest cenny w żywieniu psa, wrzucam na suszarkę całe płaty mięsa tak jak leci. Część tłuszczu się wytapia i niestety skapuje na dno suszarki, jednak nie jest to duży problem, bo elementy urządzenia łatwo myją się w zmywarce. Przy takim mięsie trzeba pamiętać, że tłuszcz może jełczeć i smaczek szybciej się psuje. Jak dotąd nas to nie spotkało, może dlatego, że zbyt szybko zapasy znikają.
Jak przygotować mięso do suszenia
Ja kroję mięso na duże ale dosyć cienkie płaty (byle szybciej), które po wysuszeniu tnę nożyczkami kuchennymi na paski, a potem na małe kawałeczki treningowe.
Niektórzy wolą pozbyć się tłuszczu i wcześniej, jeszcze przed suszeniem pokroić drobno mięso.
wątroba wołowa
Suszenie
Długość suszenia zależy od grubości mięsa i konsystencji jaką chcemy osiągnąć. Im cieńszy plaster tym szybciej się wysuszy. Trzeba podglądać 😊. Mięso wg. uznania można wysuszyć bardzo mocno (wtedy na pewno dłużej poleży) lub na półwilgotno (miękkie smaczki są wygodniejsze do treningów).
Ja włączam suszarkę na noc i rano świeże, pachnące smaki są gotowe na pierwszy spacer.
Suszarkę ustawiam w garażu, gdyż niestety całonocny hałas (możliwe, że to kwestia modelu urządzenia) i niektóre zapachy byłyby trudne do zniesienia.
Tak, tak nie wszystko pięknie pachnie. Z pewnością mięsa (głównie drób) mają przyjemny zapach, gorzej z podrobami. Wiadomo wątroba ma specyficzny zapach, ale najgorsze dla mnie okazały się ozory wołowe mimo, że Melka miała inne zdanie.
Przechowywanie
Wysuszone mięso, przechowuję w lodówce w plastikowym pojemniku. Na małe cząstki tnę tuż przed spacerem. Dobrze sprawdzają się pojemniki próżniowe. Smaki najdłużej przechowywałam przez dwa tygodnie ale zwykle znikają wcześniej.
Takie smaki się nie nudzą. Jedyny z nimi problem to skłonność do nadużyć.
Po wysuszeniu waga i wielkość pozostałego mięsa, znacznie się zmniejsza. W zależności od zawartości wody/tłuszczu pozostaje od 25% do 40% suszonych smaczków.
Warto o tym pamiętać bo chociaż kroimy smaki na małe kawałeczki to jest to sporo skondensowanego białka, które dostaje pies oprócz posiłków. Dlatego w dziennej porcji jedzenia trzeba uwzględniać te pychotki zjadane na spacerze, treningu.
Czy to się opłaca?
Trzeba by sprawdzić ceny mięs i porównać to co nam zostaje z cenami w sklepach zoologicznych (które do kosztów produkcji doliczają koszty wszelkich pośredników, marże, przesyłki itp.), policzyć koszt pobieranego w domu prądu..
Jednak w ogólnym rozrachunku, jestem przekonana, że się opłaca. To co dla mnie jest najważniejsze, to zdrowie Melki, której mogę zaproponować takie mięso jakie sama wybiorę (bez domysłów jakiej było jakości i czy aby na pewno było to właśnie to mięso, które widnieje na etykiecie). Pies dostaje smak, bez dodatków, wypełniaczy, ulepszaczy i konserwantów, które na dłuższą metę nikomu nie służą. Sama wyznaję zasadę "wiem co jem" więc doskonale przekłada mi się to na "wiem co daję". Inwestujemy w zdrowie psa i oszczędzamy na weterynarzach a przy tym beagle jest zachwycony.
.
Komentarze
Prześlij komentarz