Melka wącha świat. Zapachowe spacery z beagle.


Urządziłyśmy sobie z Melką zapachowy spacer. Właściwie to ona sama sobie kiedyś go urządziła, a ja się posłuchałam 😊 i teraz powtarzamy to czasem.  Zainspirowana książką Alexandry Horowitz „Nosem psa”, z której zaczerpnęłam pomysł i wiedzę, wyruszam z psicą na spacery, gdzie rządzi Melcyny nos.


Nigdzie się nie spieszymy, nie obieramy konkretnego kierunku (tzn. ja nie obieram), mamy czas na odkrywanie świata i wędrujemy tam gdzie nos prowadzi. Nie staram się organizować i uprzyjemniać jej spaceru, nigdzie nie musimy dotrzeć. Granicę stanowi to, jak długo jest w stanie węszyć. Idę, pozwalam się prowadzić i zatrzymuję na tak długo, jak jej to potrzebne do przestudiowania otoczenia. Podglądam. Potem ruszamy po następne wiadomości.

 


Zaczęło się od tego, że któregoś popołudnia, na moją propozycję spaceru w kierunku „tam gdzie zwykle” (staram się, aby było różnorodnie – łąki, lasy, rzeka) moje dziewczę odpowiedziało zdecydowanym NIE. Usiadło sobie jak muł pod bramą i ani rusz. Deszcz nie padał, pęcherz ledwo dawał radę po kilku godzinach w domu, a tu odmowa po całości. O co chodzi? Ciągnąć na siłę nie będę bo głowę urwę, nosić też nie za bardzo, więc pytam - to dokąd chcesz? Melka wstała i ruszyła „w miasto”. Nagle dostała werwy i wyraźnie zadowolona, sprężystym krokiem, z ogonem na baczność poprowadziła mnie w przeciwnym kierunku. Chodnikiem, wzdłuż jezdni, płotów i bram😊. Chodzenie przy ruchliwej ulicy w hałasie i brudzie to dla mnie żadna atrakcja, ale Melka ma w tym temacie zdecydowanie odmienne zdanie. Pomyślałam, właściwie czemu nie, jak chcesz zrobić prasówkę i trochę poczytać no to ruszamy do psiej biblioteki. I tak zaczęły się nasze wyprawy.



Łapiąc zapachy, z założenia nie uprawiamy luźnej smyczy, posłuszeństwa, równania. Melka wybiera kierunek i węszy ile wlezie. Zwykle się nie wtrącam, chociaż czasem przy gorliwych pilnowaczach podwórka, kiedy psica wdaje się w dyskusję, trzeba interweniować.


Ostatnio spacer zabrał nam ponad 2 godziny chociaż przeszłyśmy zaledwie jakieś 3 km po okolicy. Tempo żółwie, ale zmęczenie ogromne. Bez dalekich, intensywnych przebieżek, przewalanek z kumplami czy polowania, Melka padła wyczerpana, mózg się przegrzał 😊. Poszłyśmy w miejsca, które rzadko odwiedzamy, gdzie bywają nowe, nieznane psy, gdzie przyciągały zapachy budowy, obcych posesji, bram. Każde miejsce ma swój charakterystyczny zapach i dla Melki jest skarbnicą nowych informacji. Psica węsząc dowiaduje się co się zdarzyło, co właśnie się dzieje i co może się zdarzyć w głębi ulicy. My rzeczywistość postrzegamy obrazami, pies zapachami. Powąchany świat nabiera kolorów.


Pies bada nosem otoczenie tak jak my ogarniamy wzrokiem przestrzeń, często zostawiając sobie na deser najlepsze - źródło zapachu. Posługuje się dwoma rodzajami węszenia - kiedy zapach jest daleko nabiera długi, ukierunkowany niuch, który może trwać od kilku do kilkudziesięciu sekund.  Wtedy nos skierowany na wiatr zbiera informacje z daleka. I drugi rodzaj, gdy źródło zapachu jest blisko przy ziemi, węszy krótkimi seriami robiąc szybkie wdechy (5 do 12 razy na sek.). Melka zwykle śmiesznie przy tym chrumka. Aby wykryć obiekt wystarcza odległość 10 cm, ale z bliska, przy ok. centymetrze jest najwięcej informacji. Można wtedy określić kontury, zbadać właściwości, zmierzyć zapach. To tak jak przybliżanie się do obrazu, który przecież widzimy ale chcemy poznać szczegóły.  Po długotrwałym węszeniu pies oczyszcza nos chwytając czyste powietrze.

Na takich spacerach najciekawsze wydają się ślady pozostawione przez inne psy. Zapachowa wizytówka  informuje kim był autor, w jakim jest stanie, w jakim wieku, czy był duży czy mały, co jadł, czy zdrowy, czy coś go boli, czy jest zadowolony, przestraszony, zły, czy jest gotowy do rui, czy się kąpał, czy jest szczęśliwy, zaniepokojony, czy karmi młode...  Psy znakują i kontr-znakują teren załatwiając się i rozrzucając łapami ziemię za sobą i niekoniecznie ich celem jest zaznaczanie terytorium. Nie mogąc spotkać się bezpośrednio zostawiają wiadomość "tu byłem", a przy okazji ujawniają wiele dodatkowych informacji o sobie. "Czytający" rozpoznaje jak długo wizytówka już leży pod tym śmietnikiem i ile ich tam jest. Czasem po lekturze Melka otrząsa się, czasem kicha, a kiedyś zareagowała wręcz zaproszeniem do zabawy :), ale zwykle lajkuje, zostawia swoją wiadomość i pędzi dalej złakniona wiadomości. Taki fejsbuk.


Psy węszą i poruszają oddzielnie każdym nozdrzem (zaczynają prawym i jeśli obiekt na to zasługuje włączają do roboty lewe). Każde nozdrze pobiera inne próbki, co daje możliwość wielowymiarowego postrzegania zapachu (tak jak nam dwoje oczu pozwala odbierać świat trójwymiarowo). Różnice w stężeniu zapachu w nozdrzach pozwalają określić kierunek zapachu, tam gdzie gęściej tam trzeba podążać (prawo, lewo, góra, dół).

Również lizanie wspiera zmysł węchu. Pies posiada „dodatkowy nos” - organ lemieszowo-nosowy (Jacobsona) w górnej części jamy ustnej. Liżąc interesujący go obiekt, przenosi w ślinie pozostawione przez innych cząsteczki feromonów do analizy w swoim wewnętrznym nosie i poznaje kolejne szczegóły. Informacje mogą być różne w zależności od rodzaju pozostawionych feromonów. Mogą być ostrzegawcze, wydzielane mimowolnie, na skutek stresu, strachu - ich celem jest ostrzeganie stada przed niebezpieczeństwem;  seksualne wydzielane przez suczki w rui i znajdujące się w moczu, czy też mleczne - wytwarzane w listwie mlecznej karmiących suk. Lizanie ziemi, nosa, odbytu, moczu, trawy dostarcza informacji o innych psach.  Zarówno ślina jak i uryna niosą szczegółową wiedzę.


W zależności od rasy psy posiadają od 100 do 300 mln receptorów węchowych (beagle 225 mln). Dla porównania, ludzie mają zaledwie 5 mln. Receptory są wyspecjalizowane. Człowiek, dla którego podstawowym zmysłem jest wzrok, żeby zobaczyć kolory tęczy, wykorzystuje 2 rodzaje wyspecjalizowanych receptorów wzrokowych (pręciki i czopki), natomiast pies do odbioru węchowego obrazu, posiada aż 800 rodzajów wyspecjalizowanych receptorów węchowych i trudno nawet sobie wyobrazić jaki niesamowity obraz zapachowy do niego dociera.


Jednym słowem nos rządzi. Wypuszczając się na zapachowy spacer z Melą przystajemy co chwila studiując wszystko wnikliwie. Urzędujemy pod bramami, murkami. Melka pół godziny debatuje nad źdźbłem trawy pod płotem, pod latarnią, śmietnikiem na przystanku, krawężnikiem. Nie poganiam, czekam, aż zaspokoi ciekawość i ruszy dalej. Bywa, że nie tylko psy na posesjach są zaniepokojone naszym widokiem, zdarzało nam się tak długo stać pod płotem i czytać wieści, że wzbudzałam zainteresowanie właściciela posesji (Melka mała to jej nie widać… ). Wtedy niestety trzeba było ingerować i trochę ją pogonić. Czyste wariactwo.

Na co dzień zwykle każdy pędzi z psem na smyczy do wymyślonego przez siebie, ważnego celu pilnując, żeby gładko i bez zgrzytów szedł pięknie obok. Nie zastanawiamy się nad tym, co psa po drodze zainteresuje i dlaczego. Nie ma na to czasu, trzeba iść zgodnie z planem, bo przecież my wiemy jak fajnie wszystko zorganizować. Na psie sprawy - zostawienie i sprawdzenie wiadomości - pozostaje mu tylko szybka chwilka w locie. Dla nas czekanie w nieskończoność, aż pies się wywącha wydaje się bezsensowne. Jeśli jednak nastawimy się na to i spróbujemy zrozumieć po co i dlaczego stoimy pod czyimś płotem, to wyprawa może stać się interesująca.  Nigdy nie lubiłam chodzić ulicami dookoła domu, ale takie spacery sprawiają, że inaczej spoglądam na Melkę i jej głód wiedzy. Jednocześnie mam poczucie, że dostarczam jej rozrywki, która na równi z polowaniem ją fascynuje i przy okazji nieźle męczy. Wartością dodaną jest to, że psica obwącha teren wzdłuż i wszerz z każdej strony i w razie czego zawsze znajdzie drogę do domu.

Człowiek ma do dyspozycji książki, gazety, media.., pies ma to co wywącha na spacerze. Głód wiedzy zaspokaja nosem - węsząc, poznając zapachy świata, nowych miejsc i pobratymców. Dlatego oczywiste jest, że szybkie, krótkie spacery wokół domu czy wietrzenie w ogrodzie to zdecydowanie za mało aby zaspokoić naturalne potrzeby. Pies - gatunek wysoce socjalizacyjny złakniony jest zarówno kontaktów ze swoim gatunkiem jak i wiedzy o pobratymcach. Tak jak dla człowieka niezbędny jest kontakt z innymi ludźmi.








Większość informacji na temat funkcjonowania zmysłu węchu u psa pochodzi z książki A. Horowitz „Nosem psa”, Czarna Owca, 2017, którą serdecznie polecam wszystkim pasjonatom psiego nosa.


Komentarze

  1. A ja myslalam, ze tylko My mamy swoje zlowio psie tempo, milo wiedziedziec, ze nie. Czasami lecimy jak na bigla szybko, a czasami tez sie wleczemy, schodzimy z tartych szlakow, ale msze miec duzo czasu a to wyznacza rytm szkolny. Nie ma nic tak milego jak spacer z poczatkiem dnia my las laka czasami mamy przygody . Wczoraj 3km robilismy chyba w ponad 50 min . Jedno wiem bigiel mnie uspokaja a drugi pies do szalenstw jest. Pozdraiam Melke i Gerwazego.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Cztery kąty dla beagle'a - czyli o klatkach kennelowych

BI i TRICOLOROWO - czyli jak to jest z tymi kolorami u beagle

Dom wybuchł - beaglowa demolka

Jaki kaganiec będzie odpowiedni dla naszego beagle’a?