Melka w podróży czyli samochód nie musi być straszny


Niestety nie każdy pies kocha jazdę samochodem. Moja Melka jest takim nieszczęśnikiem i od 3 lat walczymy i oswajamy czterokołowego potwora. Dziś trochę o naszych metodach, błędach, porażkach i sukcesach motoryzacyjnych.



Dlaczego tak się dzieje, że jedne psy kochają podróże, a dla innych jest to zmora.


Dla niektórych czworonogów sytuacja, gdy samochód jest w ruchu a pies nie używa łap jest nienaturalna, budzi nieufność, lęk, panikę. Samochód, z którego nie można się wydostać, kołysanie, wstrząsy, buczenie (niektóre psy są nadwrażliwe na dźwięki silnika) – wszystko to może wywoływać strach. A jeśli do tego np. pies jest wożony głównie do weterynarza (bo nie lubi jeździć) – to recepta na lęk przed samochodem gotowa. O negatywne skojarzenie i generalizację nie trudno : samochód równa się weterynarz – weterynarz równa się ból i mało przyjemne doznania, więc najbezpieczniej trzymać się z daleka od samochodu.

Przyczyną awersji może też być szalejący błędnik czyli choroba lokomocyjna, a naturalną reakcją na chorobę jest ucieczka od miejsc, w których pies źle się czuł.

Syndromy stresu, panicznego lęku i choroby lokomocyjnej to nie tylko wymioty. W zależności od nasilenia niepokoju pojawia się oblizywanie, ziewanie, dyszenie, ślinienie (może być wręcz ślinotok), rozszerzone źrenice, nagle pojawiający się łupież, czy utrata sierści w ogromnej ilości, brak kontaktu z psem.

U Melki problem pojawił się już w szczenięctwie. Mimo, iż trafiła do nas z daleka i dojechała bez problemu, to po kilku tygodniach lęk przed samochodem odezwał się nagle i z niewiadomych przyczyn. Początkowo pomagały klasyczne metody - krótkie przejażdżki w fajne miejsca i dobre skojarzenia. Jednak po pierwszej, dłuższej świątecznej podróży problem wrócił ze zdwojoną siłą. Odczarowywanie trzeba było zaczynać od początku. Półtoragodzinna jazda okazała się koszmarem. Mimo, iż podróżowała z pustym żołądkiem (12 godz. bez jedzenia) to droga była zbyt długa, paniczny lęk wywołał mdłości i zwracanie ogromnych ilości śliny. Wypadająca sierść tylko fruwała. Po takiej podróży przez następny rok trzeba było wszystko zaczynać od początku, szukać nowych rozwiązań, a Melka bała się nawet zbliżyć do samochodu. Później jeszcze kilka razy, na skutek jej choroby, lekarzy, także moich błędów i złych skojarzeń musieliśmy walczyć ze złym smokiem. W tej chwili wydaje się, że znalazłam nasz sposób i oby już na stałe. Z czasem wypracowałam sobie własny test na stopień nasilenia stresu. Częstuję Melkę w samochodzie smakiem i jeżeli go nie tknie to znaczy, że jest źle, a jeśli zajada to wiem, że sytuacja jest opanowana, a jeśli patrzy przez okno i zaczyna burczeć na inne psy to jest dobrze i wiem, że mamy już z górki 😊.

Jak przekonać czworonoga, że samochód jest fajny a przynajmniej nie groźny?


Dla wielu zwierząt straszna jest nie sama jazda samochodem ale złe skojarzenia i jak z większością lęków trzeba oswoić temat i stworzyć nowe, dobre skojarzenia.

Najprostszą i podstawową metodą są częste, niezbyt dalekie podróże samochodem na fajny spacer. Samochód skojarzy się z dobrymi emocjami na końcu podróży.

Ważne aby się nie spieszyć, nie wrzucać na do auta i w drogę. Trzeba dać czas i pozwolić na spokojnie poznanie pojazdu. To co dla nas oczywiste (wsiadamy i jedziemy) dla psa jest nowe i stresujące, nieznane. Najlepiej wyprowadzić auto z garażu, pootwierać drzwi, zainteresować np. smakami wrzucanymi do środka i pozwolić pozwiedzać. Posiedźmy razem w samochodzie przez kilka minut bez ruszania. Poczęstujmy smakiem, pobawmy się zabawką i wysiądźmy. Po tygodniu takich prób idziemy krok naprzód i przez kolejnych kilka sesji uruchamiamy na chwilę silnik, pokazując, że nic złego się nie dzieje, chwilę siedzimy, gasimy silnik i wysiadamy. Następnie staramy się aby w miarę regularnie zabierać psa na krótkie przejażdżki zakończone czymś atrakcyjnym : fajnym miejscem, super spacerem, kumplami, wąchaniem na łące, w lesie, zabawą. Z czasem zwiększamy odległości.

Przy panicznym lęku, można zacząć jeszcze mniejszymi kroczkami - od zorganizowania fajnych zabaw w pobliżu samochodu. Można pobawić się w szukanie i pochować niespodzianki (smak/zabawka) niedaleko auta, można pobawić się w chowanego (chować się za samochodem), porozrzucać smaki w trawę, poszaleć z szarpakiem, piłeczką, zabawką – a wszystko w pobliżu tego strasznego potwora.

Ważne aby w miarę możliwości nie wrzucać psa na siłę do samochodu, nie naciskać i nie zmuszać, pozwolić we własnym tempie wgramolić się do auta. Każde podejście i wejście z własnej woli to duży sukces. Aby zachęcić do wsiadania można pokusić smakami wrzucanymi do środka, lub ścieżką smakową prowadzącą do samochodu. Jeśli pies nie może wskoczyć do samochodu można zaopatrzyć się w specjalną rampę samochodową dla psa, po której sam wejdzie do środka (niektóre psy nie znoszą być podnoszone i już to wywołuje złe skojarzenia - u nas właśnie zakup rampy spowodował, że Melka chętniej zaczęła wsiadać do samochodu).

Można zaproponować psu zabawę w przeszukanie auta (chowamy smaki/zabawki), można pobawić się w chowanego (sami chowamy się w samochodzie). Samochód ma się kojarzyć z czymś fajnym.

Jak pomoc psu podczas długiej drogi?


- Większość psów z problemami lokomocyjnymi łatwiej znosi daleką podróż gdy jest na czczo (od 8 do 12 godz.) ale oczywiście nie ma nic na pewno - niektóre lepiej się czują po lekkim posiłku. Nie ma wyjścia trzeba sprawdzić do której grupy należy nasz pies. Jeśli jedziemy z psem po południu, można rano dać małe śniadanie, jeśli rano - delikatną kolację.

- Dobrze jest porządnie wyspacerować i zmęczyć czworonoga przed długą jazdą – wtedy jest szansa że prześpi podróż.

- Jazda powinna być w miarę możliwości spokojna, jednostajna i delikatna, bez szaleńczego wyprzedzania i szarżowania.

- Warto pamiętać aby muzyka w samochodzie także nie była zbyt głośnia i stresująca.

- Częste postoje. Z niektórymi psami lepiej zatrzymać się co godzinę czy dwie i wyprowadzić na krótką przechadzkę. Dobrze jest wtedy dać do picia trochę wody, która nie podrażni żołądka. Jeśli pies się ślini to na pewno ma zwiększone zapotrzebowanie na wodę.

- Dobrze aby w samochodzie nie było zbyt gorąco – klimatyzacja, uchylone okno. Świeże powietrze dobrze robi każdemu, kto nie czuje się najlepiej. Dodatkowo przy uchylonym oknie psy mogą wąchać świat, wpadające powietrze niesie wiele interesujących zapachów, to może zaciekawić i odwracać uwagę.

- Dla odwrócenia uwagi, można też spróbować pokusić atrakcyjnym gryzakiem. Ja mam patent na chusteczkę z supełkami. Wiążę rogi kwadratowej bawełnianej chustki w supełki. W środku każdego supełka znajduje się smak, który obłędnie pachnie i kusi. Zadaniem psa jest dobranie się do skarbu mimo przeszkadzających supłów. Zdarza się, że Melka zajęta wyzwaniem nie zauważa, że właśnie jedziemy po wybojach. Często jadąc po wertepach (mąż kieruje) odwracam uwagę Melki podając np. pasek suszonego mięsa, który trzymam mocno a ona usiłuje go ode mnie wyciągnąć.

- Zwykle przód samochodu jest bardziej stabilny i mniej trzęsie, stąd niektóre psy lepiej znoszą podróż z przedniego siedzenia gdy mogą obserwować drogę na wprost.

- Podobnie jak ludzie niektóre psy, mają mniejszą skłonność do chorowania, kiedy mogą zająć się oglądaniem mijanych pejzaży, zamiast pogrążać się w cierpieniu poszerzają horyzonty.

- Pomagają przyciemnione szyby lub osłonki od słońca na szybach.

- Niektóre psy natomiast lepiej czują się gdy mają ograniczone bodźce wzrokowe i nie migają im obrazy przed oczami. Wtedy przydaje się transporter, który dodatkowo daje poczucie bezpieczeństwa i azylu. Wtedy, aby zająć czymś głowę psa można dodatkowo zaproponować gryzaka/zabawkę na drogę. W dalsze trasy, transporter można wyłożyć podkładami higienicznymi dla dorosłych. W razie wypadku i problemów dobrze chłoną wszelkie płyny i przynajmniej sprzątanie samochodu nie jest tak uciążliwe.

- Nie można bez przygotowania wrzucić psa do transportera. Aby spełnił swoje zadanie trzeba wprowadzić go tak jak klatkę kennelową. Ważne aby od czasu do czasu wyjmować transporter z samochodu i przenosić go do domu czy w inne miejsca, żeby nie dopuścić do skojarzenia transporter – samochód - podróż. Ja niestety nie wyjmowałam transportera i po kilkunastu trudnych przejazdach do weterynarzy, kiedy wrócił strach przed podróżą, transporter zamiast azylu stał się synonimem znienawidzonej jazdy. Melka nie mogąc sama wsiadać była do niego wkładana więc nikt nie przypuszczał, że transporter jest już spalony, aż któregoś dnia okazało się, że po przeniesieniu go do domu, sunia boi się nawet zbliżyć do swojego „azylu”. Trzeba było coś szybko zmienić, więc w rezultacie Melka jeździ teraz w kołysce utworzonej z dolnej części transportera 😊.

- Obecnie korzystamy też z dobrodziejstw kamizelki antystresowej, która pomaga psu relaksować się w stresujących sytuacjach. Może ją zastąpić ciasno zawiązany z boku podkoszulek albo bandażowanie. Ubranko działa jak masaż sensoryczny wywierając stały, równomierny nacisk na nacisk na klatkę piersiową, tułów i częściowo na tył psa co uspokaja i wycisza. Taki ucisk zmniejsza poziom stresu, działa uspokajająco i relaksacyjnie. Kamizelkę trzeba wprowadzać stopniowo w domu, wydłużając czas jej zakładania i podobnie jak z transporterem trzeba ją później czasami zakładać poza samochodem aby nie doprowadzić do skojarzeń samochód równa się kamizelka. Działanie i sposób wprowadzania fajnie opisane jest w blogu chmuranahoryzoncie. http://chmuranahoryzoncie.pl/recenzja-kamizelka-przeciwlekowa-anxiety-wrap/

- Próbowałyśmy też feromonów DAP w formie sprayu i obroży. Są to syntetyczne feromony takie jak te, które naturalnie uwalniają karmiące suki. Feromony uspokajają szczenięta, poprzez zapewnienie im poczucia bezpieczeństwa i dodanie otuchy w sytuacji nowych doświadczeń i nieznanego środowiska. Zapach ten pozostaje w pamięci psa do końca życia. Należy rozpylić spray naciskając 8 do 10 razy przynajmniej 15 minut przed wprowadzeniem psa do samochodu/transportera (trzeba odczekać, aż wyparuje alkohol). Po jednym razie spryskuje się każdy róg, dwa razy podłoże i dwa razy sufit. Efekt działania powinien utrzymywać się przez około 4 do 5 godzin. Przy długich podróżach można to powtórzyć. Tak samo działa obroża z feromonami (działa przez 30 dni) ale minus jest taki, że nie powinno się jej zdejmować.

- Innym skutecznym sposobem jest masaż TTouch, który próbowałyśmy i faktycznie zatrzymuje ślinotok i odwraca uwagę psa i relaksuje. Okrężnymi ruchami masuje się w obrębie warg i dziąseł. Masuje się też uszy i ogon. Techniki masażu bardzo fajnie opisane są w książce Sarah Fisher „Pies 100 sposobów na rozwiązanie jego problemów”.

- Pamiętajmy, że chociaż często musimy szybko wejść np. do weterynarza a jesteśmy po stresującej dla psa podróży, dajmy mu przynajmniej 5-10 min. na oddech w postaci krótkiego spaceru dla odstresowania. Przeważnie objawi się to wypróżnieniem.

Farmakologia

Psom, które cierpią na chorobę lokomocyjną można pomóc za pomocą leków oddziaływujących na błędnik lub uspokajających. Najlepiej poradzić się weterynarza co do ilości i rodzaju leku, gdyż różnie psy reagują i nie wszystko można podawać przy określonym stanie zdrowia.

Leki działające na błędnik

Aviomarin (Dramamine) – substancja czynna dimenhydramina (dimenhydrynat) występuje w dawkach 50 mg działa przeciwwymiotnie, przeciwuczuleniowo i łagodnie uspokajająco. Aviomarin można podać ½ tabl na ok. 5 kg m.c. Psy duże i średniej wielkości powinny dostawać 25-50 mg dramaminy. Podaje się od 30 – 60 min. przed podróżą i działa od 3 do 6 godzin. U nas dobrze się sprawdza w dłuższych podróżach, nie daje efektów ubocznych, nie ma wymiotów.

Lokomotiv to lek na bazie składników naturalnych, zawierający wyciąg z kłącza imbiru stosowany w chorobie lokomocyjnej takich jak nudności i wymioty podczas podróży samochodem. 1 pastylka zawiera 110 mg. wyciągu z kłącza imbiru, co odpowiada 330 mg. kłącza imbiru. Podaje się bezpośrednio przed podróżą (tego nie stosowałyśmy).

Leki uspokajające

Sileo – żel do stosowania w jamie ustnej dla psów. Substancja czynna - chlorowodorek deksmedetomidyny 0,1 mg. Jest to przejrzysty, zielony żel, który podaje się strzykawką (bez igły) na śluzówkę dziąsła. Działa głównie na lęk wywołany hałasem. Łagodzi silny niepokój i strach u psów, działa nasennie i uspokajająco przez 2 godziny od podania. Należy podać przy pierwszych objawach stresu. Moja Mela bardzo ładnie zareagowała na ten środek podany podczas podróży, która miała trwać 2 godz. (w efekcie trwała 3 i niestety widać było kiedy lek przestaje działać). Okazuje się, że także dźwięk silnika, poza błędnikiem wywołuje u niej objawy stresu. Dużym minusem tego środka jest jego cena – 100 zł. Jest to lek podawany głównie w sylwestra, przy wystrzałach, w trakcie burzy.

Alprox inne nazwy to Afobam, Xanax, Alpragen (substancja czynna alprazolamum) – lek na receptę. Można podać psu dawkę od 0,5 mg do 1 mg na dobę. Ma działanie uspokajające, przeciw lękowe, nasenne, zmniejszającego napięcie mięśniowe. Są to leki stosowane u ludzi m.in. w psychiatrii w terapii np. depresji. Długie stosowanie może prowadzić do uzależnień. Lek dostaliśmy z zaleceniem aby dzień przed podróżą podać 0,5 mg dla sprawdzenia jego działania i dawki. U niektórych psów powoduje odwrotne działanie niż zamierzone – pobudzenie i nadaktywność.

Dla nas ten konkretnie lek okazał się idealny na dalekie podróże. Nie dawał żadnych ubocznych objawów, pies był spokojny, zainteresowany otoczeniem, trochę senny. Trzeba jednak mieć świadomość, że jest to rozwiązanie na specjalne okazje. Ponieważ moja Mela ma kłopoty z błędnikiem, podałam go wraz z Aviomarinem aby zapobiec mdłościom. Dzięki temu 5 godzinna podróż przebiegła bez problemów, a efekt dodany był taki, że sunia nabrała przekonania, iż może w samochodzie czuć się dobrze. Teraz przy następnych, codziennych, krótkich przejażdżkach (bez żadnych wspomagaczy) bez problemu wsiada do samochodu i dobrze znosi jazdę.

Z pewnością jest jeszcze wiele innych środków farmakologicznych, które podawać można psom w podróży, a których nie stosowałyśmy. Zawsze potrzebny jest weterynarz, który podpowie co najlepiej i najbezpieczniej można podać naszemu psu.

Czasami oswajanie z samochodem to długa i powolna droga, czasami wystarczy kilka krótkich przejażdżek w fajne miejsce, a czasem trzeba się cofnąć i zacząć wszystko od początku. Każdy pies jest inny i jego problemy mają różne podłoże, trzeba znaleźć swój własny sposób i ustalić, co jest skuteczne. Trzeba próbować i zrobić wszystko co tylko możliwe aby pomóc.

U nas jak dotąd niestety po każdym sukcesie, co jakiś czas z różnych przyczyn następuje regres, cofamy się i to co już było oswojone trzeba przepracowywać na nowo. Ale nie ma tematów zamkniętych i niemożliwych, okazuje się, że zawsze jest coś więcej co można zrobić aby pomóc psu.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Cztery kąty dla beagle'a - czyli o klatkach kennelowych

BI i TRICOLOROWO - czyli jak to jest z tymi kolorami u beagle

Dom wybuchł - beaglowa demolka

Jaki kaganiec będzie odpowiedni dla naszego beagle’a?