Gdy przywołanie przegrywa ze środowiskiem


Mądrość ludowa i trenerska głosi, że żeby przywołać psa trzeba z nim jak najwcześniej rozpocząć pracę i uczyć posłuszeństwa. Łatwo powiedzieć gorzej gdy, komendy przegrywają w zderzeniu ze środowiskiem. Szczególnie jak się dorasta, energia rozpiera, świat jest ciekawy, a smaczki (te same co wczoraj) nie przebijają fajnego kumpla, wykopanej dziury czy sms’a pod krzakiem.  Czyli pies nam głuchnie...




Kiedy Melka była szaleńcem w wieku nastolatka, usłyszałam od mądrej osoby, mądrą radę – musisz być dla niej atrakcyjna, ciekawsza od innych pokus. Melka ma teraz 3 lata, jest wyzwaniem, które kazało mi szperać i gromadzić wiedzę „jak być dla niej atrakcyjną”. Nauczenie znaczenia komend, to dla beagle żaden problem, wszystko łapie w lot, a potem się nudzi. I tu znowu trzeba być atrakcyjnym, żeby chciał powtarzać, utrwalać i powtarzać. Smaki dla żarłoków są kusząco pomocne, ale wciąż takie same nagrody też się nudzą, pies tyje a i tak robi swoje.


Jak podnieść naszą atrakcyjność w oczach psa, żeby nabrał przekonania, że warto przyjść na zawołanie?

Zaskoczenie i nieprzewidywalność



Pies w swoich wyborach nie kieruje się miłością do właściciela ale własną korzyścią. Trzeba go zatem przekonać, że bardziej opłaca mu się wybrać nas a nie kumpli. Beagle nie znoszą nudy, uwielbiają niespodzianki i dlatego warto je zaskakiwać. Bądźmy nieprzewidywalni. Gdy przywołany pies podbiega nie kończmy tego zawsze tą samą pochwałą i tym samym smakiem, warto co jakiś czas zaproponować coś ekstra – kilka smaków wydanych jeden po drugim pod rząd, różne smaki, zabawę szarpakiem, aport albo zabawę w szukanie (zabaw jest sporo i tylko nasza wyobraźnia nas ogranicza). Nie trzeba nosić wszystkiego ze sobą. Do zabawy wykorzystywać można szyszki, patyki, pieńki, murki, porzucone opony… Pies w to wejdzie, jeśli poświęcimy mu pełną uwagę.


Naszym wrogiem są schematy, zmieniajmy więc: zabawy, smaczki, zabawki oraz trasy (każda nowa/dawno nie odwiedzana trasa to fantastyczne wyzwanie dla nosa). W codziennym życiu rutyna to podstawa poczucia bezpieczeństwa, ale na spacerze warto być trochę nieprzewidywalnym. Niech pies nabierze przekonania, że opłaca mu się być blisko bo spotka go coś interesującego, bo zaprowadzimy go w nowe miejsce, bo czeka go np. super zabawa węchowa, bo jest nam niezbędnie potrzebny i tylko on może pomóc odnaleźć zagubioną chusteczkę higieniczną.


Cieszmy się głośno i szczerze ze wszystkich sukcesów, przywołujmy entuzjastycznie, zachęcajmy i głośno dopingujmy każdy powrót. Ważne, aby szczerze angażować się w zabawy, pies doskonale wyczuwa nasze emocje i energię. Odpowie takim samym zaangażowaniem.  Jeśli będąc razem na spacerze nie jesteśmy nastawieni na psa tylko na  komórkę, fb czy znajomych to możemy być pewni, że sam sobie zorganizuje doskonałe psie zajęcie, po którym dostaniemy zawału.


Wspólna aktywność, zabawy, szkolenia – jakiekolwiek, byle razem sprawiają, że pies jest na nas uważny i nie głuchnie, gdy go wołamy. Czasem decyzja co wybrać: nas czy kumpla jest dla niego trudna i może zająć chwilę, bądźmy cierpliwi i cieszmy się z każdego sukcesu.


Najtrudniejszym wyzwaniem jest jednak popęd łowiecki, zachowanie instynktowne i dlatego tak trudne do poskromienia. Nic nie jest w stanie zastąpić radości gonienia i tropienia, jeśli pies tego spróbował czy potrafi sobie odmówić frajdy z polowania? Nie sądzę, podążanie za śladem zaspokaja podstawowe jego instynkty. Pies jest spełniony, zrównoważony i szczęśliwy. Nie znalazłam jak dotąd przekonujących argumentów na to czy powinno się  pozwolać psu podążać za tropem wiedząc, że wraca? Czy bezwzględnie trzymać go z daleka od wszelkich pokus? Z pewnością, aby zaspokoić potrzeby łowieckie pomagają wszelkie węchowe sporty mantrailing, nosework i zabawy węchowe, ale to nigdy nie będzie to samo.


Nie wiem czy bezwzględne posłuszeństwo beagla jest możliwe, u mnie na razie to się nie udaje, ale też nie jestem pewna czy bym tego chciała. Melka ma swoje zdanie, swój upór i charakter. To w niej lubię, ale wiem też, że jest gotowa zrobić dla mnie wiele choć nie zawsze jej się to podoba.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Cztery kąty dla beagle'a - czyli o klatkach kennelowych

BI i TRICOLOROWO - czyli jak to jest z tymi kolorami u beagle

Dom wybuchł - beaglowa demolka

Jaki kaganiec będzie odpowiedni dla naszego beagle’a?